Takie były plany spółki, ale ostatecznie uległy one zmianie. Jak mówi prezes Mateusz Korkuć, projekt jest bardzo duży, ale nie to stanęło na przeszkodzie. – Po pracach geologicznych okazało się, że nadbudowa pięter w obiekcie jest droższa, niż wyburzenie go i zbudowanie go od nowa. Przeprowadziliśmy badania, z których wynika, że grunt jest zbyt słaby. Musieliśmy wprowadzić zmiany w projekcie i kosztorysie. Niestety, to wyszło dopiero po pracach geologicznych, że nabijanie pali i wzmacnianie terenu będzie nie tylko potrzebne, ale przede wszystkim tak drogie.
Spółka zleciła przeprojektowanie obiektu i będzie on wyglądał nieco inaczej niż planowano. Inwestycja ma rozpocząć się w 2018 roku, ale jest pewien problem, wynikający z samych kosztów budowy. W ubiegłym roku planowano koszty na innym poziomie, ale zmiany na rynku spowodowały, że trzeba je zweryfikować. Oznacza to wzrost tych kosztów, bo ceny na rynku budowlanym poszły w górę ze względu na tzw. rynek pracownika. W obiekcie ma być 300 łóżek. Spółka osiąga świetne wyniki, planuje duży zysk, ale też planuje wydatki inwestycyjne, gdyż jak mówi prezes Korkuć, tylko w ten sposób może przetrwać na konkurencyjnym rynku, gwarantując kontynuowanie swojej działalności na wysokim poziomie.
Co ważne, projekt przewiduje pozostawienie słynnej mozaiki wokół drzwi frontowych Mewy V. Jak zapewnia Mateusz Korkuć, wpisze się ona w nową architekturę sanatorium.